- No i
widzisz, mówiłam, że nie będzie źle – powiedziała od razu blondynka, jak tylko
wyszła z bloku, w którym mieszkali jej rodzice. Szła uradowana przy boku
piłkarza i co rusz na niego patrzyła zadowolona. Szła pod jego ręką i co jakiś
czas skradała mu całusy w policzek.
- Ale się
nakręciłaś – śmiał się bramkarz i pocałował dziewczynę w czubek jej nosa.
-
Przejdziemy się pod stadion? – spytała blondynka i posłała chłopakowi ciepły,
perlisty uśmiech. On tylko przytaknął i
szli w stronę boiska, rozmawiając o wieczorze u rodziców dziewczyny.
- Twój tata
jest naprawdę miły – zaczął Wojtek, co jakiś czas patrząc na dziewczynę, którą
teraz trzymał za rękę – Spodziewałem się jakiegoś wybuchu! Krzyku, że chcę
zabrać mu jedyną córkę za granicę – zaśmiał się.
- Nie mógł
mi zabronić. Jestem dorosła i sama o sobie decyduję! –musnęła jego usta i
puściła rękę. – A teraz jak zdołasz to mnie dogoń! – krzyknęła i uciekła mu.
On zaśmiał
się w sobie i ruszył biegiem za swoją dziewczyną. Był szczęśliwy, że znalazł
kogoś takiego jak ona. Wyrozumiała,
miła, jak trzeba to okaże swój gniew.
Kiedy ją dogonił, złapał ją w pasie i uniósł do góry.
- Postaw
mnie na ziemię! – krzyczała, śmiejąc się. Wiedziała, że nie ma szans mu się
wyrwać. Był wyższy i zdecydowanie silniejszy. Chłopak się jej posłuchaj i
postawił na chodniku, przed Stadionem Narodowym. Nadal obejmował ja w pasie i
patrzał prosto w jej niebieskie tęczówki.
Wziął kosmyk jej blond włosów i schował za ucho. Skradł jej małego całusa
i powiedział, że ją kocha tak jak nigdy dotąd. Ona nic mu nie odpowiedziała.
Tylko się przytuliła do jego klatki piersiowej i słuchała bicia jego serca…
* trzy tygodnie
później*
-Spakowałeś
już wszystko? – spytała blondynka, pakując do torby swoje ostatnie rzeczy z
szuflady.
- Pytasz się
już setny raz, a ja po raz setny ci odpowiem, że tak – był już poirytowany
pytaniami ze strony swojej dziewczyny. Usiadł na kanapie i głęboko oddychał.
- Firma
transportowa już wzięła wszystko co miała wziąć, tak? – podeszła do niego i
musnęła jego usta. On tylko przytaknął.
-
Przepraszam, ze tak pytam, ale chcę żebym niczego nie zapomniała stąd wziąć –
mówiła przepraszającym tonem i spojrzała na niego.
- Rozumiem –
wypuścił głośno powietrze i pocałował ją w czoło. – Twoi rodzice będą czekać na
lotnisku.
Dziewczyna
wróciła do pokoju i usiadła na swojej torbie, by móc ją zamknąć. Pokręciła
głową z dezaprobatą, kiedy nie udało jej się po raz kolejny zamknąć bagażu.
- Wojtek! –
krzyknęła – Pomóż mi z walizką!
Chłopak się
zjawił i gestem ręki poprosił, by zeszła z torby. Sam na niej usiadł i
nadzwyczajniej w świecie ją zamknął.
- Jesteś
cudowny – powiedziała radośnie i dalej
biegała po domu jak nakręcona, sprawdzając czy wszystko co miała wziąć z
mieszkania, zostało zabrane. Wojtek znów usiadł na kanapie, zmęczony całą tą
sytuacją.
Zamknął oczy
i przypominał sobie moment sprzed tygodnia, kiedy to razem z Leną poszli do
jego matki. Rodzicielka Wojtka była zachwycona
blondynką i jak ta zniknęła w toalecie, gorąco namawiała syna do
oświadczyn. ‘ Taka dziewczyna to skarb!’
powtarzała.
Może
faktycznie już czas by się ustatkować?
Na lotnisku
zjawili się rodzice Leny, jak i matka z bratem Wojtka. Wszyscy chcieli ich
pożegnać, bo nie wiadomo kiedy się znowu zobaczą.
- Trzymaj
się kochanie i dzwoń jak tylko będziesz mogła – mówiła matka Leny, z
zaszklonymi oczami. W głębi serca nie
chciała by córka wyjeżdżała. Tyle się słyszy o przeróżnych katastrofach…
Prędzej czy później, musiało się to stać. Córka dorastała, znalazła fantastycznego
chłopaka…
- Dobrze
mamo – powiedziała Lena, której łzy też napływały już do oczu. Nie lubiła
pożegnań. Zawsze ją smuciły.
Wojtek
również pożegnał się ze swoją rodzicielką i bratem. Nie było tu zbytnich emocji
ze strony pani Alicji Szczęsnej z racji tego, że przywykła do ciągłych pożegnań
z synem. W oddali zobaczył swojego przyjaciela, który wręcz biegł w jego
stronę.
- Ciesze
się, że zdążyłem – powiedział Lewandowski i uścisnął przyjaciela
- Uwierz mi,
że ja też. Mam nadzieję, że spotkamy się niebawem - odpowiedział mu Wojtek i popatrzył na
przyjaciela.- Masz tu numer to Klaudii. Jest naprawdę świetna. To przyjaciółka
Leny. – wręczył mu kartkę z napisanymi
cyframi – Ciesz się życiem!
Robert się
zaśmiał i włożył strzępek kartki do portfela.
- Lena,
musimy już iść – ponaglił bramkarz swoją dziewczynę, który żegnajał się również z jej rodzicami.
-Tak, już –
wzięła swoją torbę i pomachała rodzicom jak odchodziła. Wojtek wziął od niej
walizkę a wręczył jej futerał ze swoim laptopem.
Będąc już w poczekalni, dziewczyna patrzyła się
tępo w samoloty za oknem. Było jej smutno, że zostawia tu rodzinę, ale jeżeli
miała do wyboru jedyną miłość czy rodzinę, wiadomo było co wybierze.
- Nie smuć
się. Istnieją telefony, istnieje Skype – Wojtek próbował uzmysłowić swojej
dziewczynie, że nie wyjeżdżają na koniec świata, gdzie nie ma ani internetu,
ani zasięgu.
- Wiem –
powiedziała smutno i oparła głowę na ramieniu chłopaka.
_______
no to został nam tylko epilog, który pojawi się w kolejną sobotę :*
świetny rozdział:> To dobrze, że postanowiła z nim wyjechać, teraz musi być już tylko lepiej :> Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że razem zamieszkają, chociaż myślę, że z tymi oświadczynami to powinni trochę zaczekać. Przecież mają dopiero po dwadzieścia dwa lata. Może to i moje dziwne poglądy, ale uważam, że najlepszy czas na branie ślubu to okolice trzydziestki. Jeśli w ogóle, bo ja osobiście nie zamierzam :>
OdpowiedzUsuńJejku, ale mi smutno że zbliżasz się do epilgou. A jak skończysz to i hacia-el-sol, to masz jakieś inne opowiadania? Proszę, napisz mi na majeks.blog.pl ^^
OdpowiedzUsuńszkoda troszkę, że opowiadanie dobiega końca bo było naprawdę ciekawe! mam nadzieję, że później napiszesz coś równie dobrego.
OdpowiedzUsuńmetrydwa.blogspot.com
Już tylko epilog? Zwariowałaś normalnie, zwariowałaś! I co, i wszystko tak po prostu skończy się szczęśliwie, bez żadnych zawirowań? Cóż... Rób jak chcesz, ale mam nadzieję, że masz w zapasie jakieś inne pomysły na opowiadania. Ogólnie rozdział mi się podobał. Zapraszam na mój drugi blog - giv-aldrig-op.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZawsze, kiedy napiszę ładny komentarz mój internet buntuje się i nie chce go opublikować. Dobra. Zacznę jeszcze raz :D
OdpowiedzUsuńStrasznie mi szkoda, że wszystkie opowiadania, które polubiłam tak szybko się kończą. Będę płakać, po opublikowaniu przez Ciebie epilogu. Bardzo polubiłam Lenę i Wojtka, więc będzie mi smutno, że już więcej ich nie "spotkam". Genialnie przedstawiłaś Sandrę. Wątek z więzieniem- rewelacja. Przepraszam, że komentuję całe opowiadanie, a nie tylko ten rozdział, ale chciałabym, żebyś wiedziała, że jestem tu od początku i nieustannie zaglądałam tu, czekając na nowy odcinek. Mam nadzieję, że niebawem dodasz prolog na mow--szeptem, bo wydaje mi się, że te opowiadanie również mnie zaciekawi ;) Jeśli możesz, to poinformuj mnie o epilogu, na tym opowiadaniu i o prologu mow--szeptem. Mój blog: http://too-easy-to-destroyed.blogspot.com/
Pozdrawiam!
Skoro ma miłość swojego życiu przy ramieniu to nie wiem czym się tak przejmuje. Przecież Wojtek ma rację: istnieją telefony i nie ma chyba na świecie takiego miejsca gdzie nie można by było z nich korzystać! Niech Lena weźmie się w garść i zacznie żyć wspólnie z W. Są ładną parą i niech już tak zostanie ;-)
OdpowiedzUsuńJak to szybko minęło, za chwilę już epilog ; < Nie dziwię się Lenie, że ciężko było jej opuścić stare mieszkanie i rodziców, ale z pomocą Wojtka w Londynie na pewno się jej spodoba ;D
OdpowiedzUsuńSzkoda że to już koniec. Fantastyczne opowiadanie. Bardzo polubiłam tutaj wchodzić i czytać. Pozdrawiam @adoreszczesny
OdpowiedzUsuńooo, jak to epilog, no ej??? jak tak można??? fajnie , że zamieszkali razem, może to rzeczywiście dobry czas na ustatkownaie się???Zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńHej. Jakiś czas temu wpadłam na to opowiadanie i.. strasznie je polubiłam. Czyta się je lekko, łatwo i przyjemnie. Zrobiło mi się troszkę smutno, gdy przeczytałam, że pozostał tylko epilog. Szczerze mówiąc, miałam nadzieję, że jeszcze wiele rozdziałów przed nami :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na: old--love.blogspot.com
Pozdrawiam.