Siedzieli
w kawiarni dobre dwie godziny. Tematów do rozmów było dość sporo – od żartów
w klubie bramkarza do sytuacji rodzinnych …
To tak w wielkim skrócie. Wojtek czuł chyba to samo co Robert do Nicole.
Mógł porozmawiać z dziennikarką o wszystkim, czuł że jest w pewnym sensie
podobna do niego. Znał ją drugie dzień, a sądzić można by było, że ładnych parę
lat. Rozmieli się świetnie…
- Wybacz
Wojtek, ale muszę iść. Mam mnóstwo pracy w domu … - dziewczyna wstała od
stolika, biorąc z sąsiedniego
krzesła torebkę i płaszcz wiosenny.
Szkoda jej było przerywać to miłe spotkanie, lecz wiedział, że ma mnóstwo
dokumentów do przepisania jak i
napisania. Była nowa w redakcji i każdy ją wykorzystywał jak tylko mógł.
- Jasne,
rozumiem. Może się odwieźć? - również wstał
od stolika i widząc jak blondynka wyjmuje portfel w torebki dodał z uśmiechem:
- Nie,
zostaw to. Ja zaprosiłem, więc ja płace. I bez żadnych ’ale’! – zastrzegł
widząc jak otwiera usta by coś
powiedzieć. Dziewczyna pokręciła tylko
głową z dezaprobatą i schowała portfel.
- To co,
podwieźć cię? – ponowił pytanie.
‘ I po co się pytasz?
Wiadomo, że ci odmówi!
- Nie, nie
trzeba. Poradzę sobie. Nie chcę ci robić kłopotu – uśmiechnęła się. – Tylko
teczki zostawiłam w twoim samochodzie.
‘ A nie mówiłem? Słuchaj
się swojego sumienia!
-Siedź cicho.
- Ależ to
żaden problem! Chętnie cię odwiozę – kierowali się w stronę wyjścia z kawiarni.
Wojtek otworzył drzwi i przepuścił najpierw dziewczynę przez próg. W głębi siebie uśmiechał się jak
małe dziecko., które dostało nową, wymarzoną zabawkę.
- Nie próbuj
się nawet sprzeciwiać. Ze mną się nie dyskutuje – znów zastrzegł, widząc jak
ona chce zaprzeczyć. Dziewczyna tylko wybuchła śmiechem, chcąc nie chcąc
musiała się zgodzić na pomysł zawodnika Arsenalu.
Kiedy doszli do samochodu, bramkarz znów wykazał
się zasadami dobrego wychowania. Otworzył dziewczynie drzwi do auta i kiedy
wsiadła, zamknął je. Już po chwili siedział na miejscu kierowcy i odpalał samochód.
- To dokąd
mam jechać Madame?- zażartował, na co dziewczyna podniosła kąciki ust.
- Na
Warszawską , poproszę – odpowiedziała, nadal perliście się uśmiechając.
‘ Był
drugą z kolei osobą, która potrafi wzbudzić uśmiech na jej twarzy.
Przez
większość podróży bramkarz opowiadał żarty, bądź sytuacje z życia codziennego,
przez co ona nie mogła opanować śmiechu. Dostała czkawki, na co Wojtek spojrzał
na nią roześmiany.
- Wstrzymaj
oddech przez dłuższą chwilę – zaproponował.
Dziewczyna
posłuchała się go. Kiedy wypuściła powietrze znów odbiło się jej.
- To nic nie
pomogło – powiedziała z czkawką przed każdym wyrazem.
- To czekaj,
zatrzymam się i kupię wodę –
odpowiedział, na co dziewczyna znów zareagowała śmiechem, który tylko pogorszył
czkawkę.
Bramkarz się
zatrzymał na przystanku autobusowym, włączając światła awaryjne. Wybiegł z
samochodu do najbliższego kiosku. Nie miał drobnych więc dał sprzedawczyni
banknot o nominale dziesięciu złoty i nie czekając aż wyda resztę, szybkim
krokiem podszedł do samochodu. Wsiadł i wręczył jej wodę. Ruszył z piskiem
opon.
- Wielkie
dzięki. Myślałam, że już nigdy nie przejdzie
-powiedziała zaraz po tym jak wypiła ponad połowę zawartości butelki.
Nic nie
odpowiedział, tylko posłał dziewczynie szeroki uśmiech, na co ona czuła, że się
rumieni na policzkach.
- Tutaj
możesz się zatrzymać. Na Warszawską nie da się wjechać od tej strony… Jest
jednokierunkowa w tą stronę… Musiałbyś objechać
pół miasta by trafić pod mój dom. – poprosiła, patrząc na niego.
- Jasne, już
– zatrzymał się na postoju taksówek i znów włączył światła awaryjne. Wyszedł z
auta i otworzył jej drzwi. Kiedy wysiadła, Wojtek otworzył tylnie drzwi i wyjął
teczki.
- Ciężkie –
skomentował i wręczył dziewczynie.
- Niestety,
praca nikogo nie oszczędza – dodała i podrzuciła niewysoko teczki w celu
poprawienia ich sobie, by wygodnie się
nosiło. – Dziękuje ci bardzo za mile spędzone południe – posłała mu
uśmiech.
- Mam
nadzieję, że spotkamy się jeszcze – dopowiedział.
- Ja też.
Numer zostawiłam ci w szufladce pod samochodową popielniczką. – uśmiechnęła się znowu i
spojrzała prosto w jego oczy.
_______
no i mamy czwarty odcinek. Nawet nie wiecie jak ja się cieszę, że tyle osób czyta ' to coś'
Swoją drogą, założyłam już blogi
Torres - www.encrucijada.blog.onet.pl
Afellay - www.nubes-sobre-barcelona.blog.onet.pl
gdzie lada chwila pojawi/pojawią się prolog/prologi.
Nie wiem od którego zacząć, ale już na wstępie mówię, że trzeba będzie zaglądać, bo ja dodam prolog i nie wiem kto będzie chciał czytać, więc jakbyście mogły to zaglądajcie, jak coś bedzie to przeczytajcie i skomentujcie. Każda uwaga, pochwała jest brana głęboko do serca! : )
Pozdrawiam : *
Ta dwójka bardzo dobrze się ze sobą dogaduje. I Wojtek dostał to co chciał, czyli numer telefonu. Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńNie wiem, co by tu jeszcze pisać, bardzo mi się podoba Twoja historia. Co prawda ja bym dodała jakieś inne wątki by trochę urozmaicić, bo nie chcę być nie miła czy coś, ale kiedyś w końcu Twoje opowiadanie stanie się nudne. I taka jest prawda, nie możesz ciągle ciągnąć tych spotkań, bo mimo, że dobrze piszesz zaczynam się trochę nudzić.
OdpowiedzUsuńAle nie zmieniaj nic, jeśli nie chcesz, ale nie wiem, może moja rada Ci pomoże.
Pozdrawiam :)
Zapraszam na 8 rozdział nie-daj-m-odejsc.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWidzę, że ich znajomość się rozwija. Szkoda, że Wojtek nie pomógł jej zanieść tych teczek pod sam dom:D czekam na następny:D
OdpowiedzUsuńNo własnie, tu jest tylko o Wojtku. Wyjdzie w końcu tak, żę po piętnastu odcinkach wezmą ślub ;) Ale i tak kocham to opowiadanie <3 czekam na nexta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńrozdział super, czekam na kolejny... :) zapraszam na comiendo-entra-la-gana.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na kolejny rozdział: torres-my-story.blogspot.com ;) Zresztą codziennie/co dwa dni nowości, więc możesz śledzić :) Ja Twoje śledzę, wszystkie zaczynają się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńWojtuś mógł zanieść te teczki, nie obraziłabym się :) Jak już ją tak podrywa, to niech idzie na całość! :D
OdpowiedzUsuńI idę na Ibiego :)
hej twoje opo jest super kiedy next? :P :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na 9 rozdział nie-daj-mi-odejsc.blogspot.com
OdpowiedzUsuń